“Co dla nauczycieli na koniec roku?” – to pytanie zaczyna intensywnie krążyć wśród rodziców około połowy czerwca. Czy indywidualne kwiatki, czy się składamy na jeden bukiet? Czy jakiś prezent do tego, a jeśli tak, to jaki? Wystarczą czekoladki, czy raczej coś trwałego? Praktycznego czy sentymentalnego? Czy uczcimy tylko wychowawcę, czy wszystkich nauczycieli naszych dzieci?

Kłopot w tym, że nie ma jednej zasady, która mówiłaby, co wypada. Drugi kłopot w tym, że zwykle rodzice słabo znają nauczycieli – ich upodobania oraz stosunek do prezentów. Dlatego w rodzicielskim gronie kilka razy w roku (koniec roku szkolnego, Dzień Nauczyciela, imieniny, Mikołajki, Boże Narodzenie…) zachodzimy w głowę, co zrobić, żeby było miło, ale też żeby nie przesadzić.

Żeby znaleźć jakiś trop w tym gąszczu pytań, postanowiłam zapytać nauczycieli, co sądzą o prezentach i kwiatach na koniec roku szkolnego. Z wielu odpowiedzi wyłania się kilka wniosków:

Kwiaty to podstawa

Kwiaty sprawdzą się zawsze – to powszechna i od dawna przyjęta forma podkreślenia wyjątkowej okazji, wyrażenia wdzięczności, sympatii. Dla nauczyciela nie są krępujące w przeciwieństwie do niektórych prezentów (o tym za chwilę).

Niektórzy nauczyciele wolą, by zamiast kupować kwiaty na koniec roku rodzice wsparli jakiś charytatywny cel. Od 2015 roku wiele szkół i nauczycieli włącza się w działania Polskiej Akcji Humanitarnej “Zamiast kwiatka – niosę pomoc” (więcej na ten temat w artykule “Co zamiast kwiatka na koniec roku?”). Dla sporej części nauczycieli jednak ten symboliczny kwiatek z rąk uczniów jest ważny, czasami stanowi jeden z niewielu miłych gestów, jakich nauczyciele doświadczają. Jeśli więc nauczyciel nie powie nam wyraźnie, żebyśmy nie kupowali kwiatów, bo organizuje zbiórkę na szlachetny cel (albo z innego powodu) – powinniśmy udać się do kwiaciarni.

Co zamiast kwiatka na koniec roku?

Czy prezent to dobry pomysł?

Nauczyciele, którzy odpowiedzieli na moje pytanie podkreślają, że nie oczekują prezentów ani od uczniów, ani od rodziców. A jeśli już, to największą wartość mają dla nich upominki od uczniów, własnoręcznie wykonane, lub wymyślone przez dzieci. Klasowe zdjęcie z podpisami wszystkich, laurki, czy drobiazg, który przypomina wspólne wyjątkowe chwile. Kosztowne prezenty – niezależnie od tego, czy są składkowe, czy kupione indywidualnie – są krępujące. Nie do przyjęcia jest też wręczanie pieniędzy. Krążą opowieści o nauczycielach, którzy otwarcie wyrażają swoje życzenia konkretnych prezentów, nikt taki jednak nie odpowiedział na moje otwarte pytanie.

Dlaczego chcemy dać prezent?

Jeśli decydujemy się dać nauczycielowi prezent, nie może on być łapówką. Zdarza się, że rodzice dają prezent, żeby “załatwić dziecku lepsze traktowanie”. Prezent – jeśli już go dajemy – powinien być wyrazem dobrych relacji, sympatii, wdzięczności, uznania, ale nigdy nie szantażem czy próbą manipulacji. W ten sposób niczego dobrego nie osiągniemy.

Słyszałam o rodzicach, którzy kosztownym prezentem dla nauczyciela chcą podkreślić swój materialny status. “Stać mnie, więc kupię”. Kosztowne prezenty – o czym wspomniało wielu nauczycieli, którzy odpowiedzieli na moje pytanie – są najczęściej dla nauczycieli krępujące.

Nie powinniśmy też kupować prezentu tylko dlatego, że akurat zostały jakieś klasowe pieniądze. Jedyną dobrą motywacją do obdarowania nauczyciela jest sympatia i szczera chęć podziękowania za całoroczną współpracę.

Większość nauczycieli, którzy odpowiedzieli na moje pytanie o prezenty podkreślała, że to, co liczy się dla nich najbardziej to wartość niematerialna – wyraz uznania, sympatii, pamiątka wspólnie przeżytych chwil.

Zrzutka czy każdy sobie?

Jeden wspólny bukiet lub upominek od całej klasy, czy pojedyncze kwiatki od każdego z uczniów? Decydując warto wziąć pod uwagę kilka kwestii. Na przykład możliwości finansowe wszystkich rodziców. Jeśli do klasowej społeczności należą rodziny, dla których kwiaty na koniec roku są wydatkiem ponad możliwości domowego budżetu, składkowy bukiet pozwoli uniknąć porównań, kto dał ładniejsze kwiatki.

Z kolei indywidualnie wręczane kwiaty to rozwiązanie o bardziej osobistym charakterze. Kiedy każde dziecko przychodzi z kwiatkiem jest okazja do wyściskania się lub przynajmniej chwili osobistego kontaktu, spojrzenia w oczy czy powiedzenia kilku ciepłych słów. W młodszych klasach, tam gdzie wychowawczyni czy wychowawca są przez uczniów bardzo lubiani dla dzieci ma znaczenie możliwość osobistego obdarowania ukochanego nauczyciela.

Tylko dla wychowawcy, czy dla wszystkich nauczycieli?

Kwiaty dla wychowawcy to w zasadzie oczywiste, ale co z pozostałymi nauczycielami? Kwiatek dla nauczyciela, który nie jest wychowawcą klasy może być dobrą okazją, by okazać mu sympatię, wdzięczność i uznanie. Wręczenie kwiatów wybranym nauczycielom jest czymś w rodzaju ankiety satysfakcji uczniów i rodziców. W niewielu szkołach uczniowie i rodzice mają możliwość przedstawienia swojego zdania na temat tego, co im się podoba, a co nie. Kwiatek czy laurka to komunikat, z kim dzieciom dobrze się pracowało przez cały rok. Jeśli pani od matematyki wychodzi ze szkoły z naręczem kwiatów, choć nie miała wychowawstwa, a pani od przyrody dzierży w dłoni tylko jeden składkowy bukiet od swojej klasy, to wyraźnie widać, która z nich zyskała w tym roku szacunek i sympatię uczniów. A przecież dobre relacje są podstawą efektywnej edukacji.

Od rodziców czy od dzieci?

Nie zapominajmy, że w szkolnej społeczności uczestniczą dzieci. Włączmy je – nawet pierwszaki – w podejmowanie decyzji i organizowanie kwestii kwiatowo-prezentowej. Nawet siedmiolatki mogą nas zaskoczyć wyczuciem i znajomością upodobań nauczyciela (“Nasza pani nie je słodyczy”), a starsze dzieci z pewnością wiedzą o swoich nauczycielach dużo więcej, niż rodzice. Poza tym to doskonała okazja, by dzieci uczyły się społecznych zwyczajów i poznawały zawiłości bon-tonu.

c

IMG_2533c

autorka: Elżbieta Manthey – pomysłodawczyni i założycielka Juniorowa, dziennikarka, mama Tymona i Marysi, żona Krzysztofa. Współpracowała między innymi z miesięcznikiem „GaGa”, kwartalnikiem „Twój Junior” oraz z Gazetą Wyborczą.