Czy znacie charakterystyczną melodię, którą wydaje furgonetka z lodami krążąca ulicami miast i wsi? Siedem wznoszących się dźwięków odrywa nas od zajęć, dorośli i dzieci zastygają na moment w bezruchu próbując zgadnąć, skąd nadpłynęła melodyjka. A potem, jeśli furgonetka zatrzymała się w pobliżu (i jeśli akurat mamy ochotę na lody) pędzimy w stronę mrożonej słodkości. A w zasadzie to dzieci pędzą wykorzystując opanowaną do perfekcji umiejętność naciągania rodziców na lody.

Sto lat temu inne, równie charakterystyczne dźwięki rozbrzmiewały w japońskich wsiach i miasteczkach. To kamashibaista grał na drewnianym instrumencie hyoshigi przywołując dzieci na spektakl niezwykłego, obrazkowego teatru.

Teatr Kamishibai narodził się w XII wieku. Wędrowni mnisi buddyjscy, którzy nauczali niepiśmienną ludność, zamiast książek używali jedwabnych lub papierowych rulonów z ilustracjami. Taka forma przekazywania wiedzy trwała kilkaset lat, choć pod koniec XIX wieku, w czasach, gdy Japonia zaczęła aspirować do standardów świata zachodniego, uległa niemal zapomnieniu. Eksplozja popularności teatru Kamashibai nastąpiła w czasie kryzysu gospodarczego, który opanował Japonię w latach 20. ubiegłego wieku. Tysiące bezrobotnych Japończyków spakowało karty teatru Kamashibai na rowery i ruszyło w drogę, by zabawiać dzieci spektaklami wyobraźni.

W latach 50. karty Kamashibai stały się inspiracją do powstania komiksów manga oraz filmów anime. I chociaż telewizja (zwana elektrycznym Kamashibai) zakończyła popularność tego teatru, jego tradycja przetrwała.

W Polsce spektakle Kamashibai wystawia Mały Teatr Ilustracji. Ania i Henryk – małżeństwo pasjonatów – tworzy duet. Ania jest ilustratorką i projektantką graficzną, posiada także uprawnienia pedagogiczne. Henryk jest malarzem i ilustratorem oraz muzykantem – w czasie spektakli gra na marimbie, duduku czy drumli.

Mały Teatr Ilustracji wydaje też książki, dzięki którym samemu można zorganizować spektakl lub które można po prostu kontemplować: z całą rodziną lub w samotności.

Pierwszą książeczką była opowieść o Jasiu i Małgosi, drugą, wydaną jesienią zeszłego roku, Księżyc. Obie mają taką samą formę: w kartonowym pudełku-okładce z wyciętym okienkiem mieszczą się ponumerowane ilustracje. Na odwrocie „Jasia i Małgosi” umieszczono tekst opowieści, natomiast „Księżyc” to już tylko ilustracje.

Niezwykłe, nastrojowe, kolorowe, wypełnione setkami szczegółów obrazy. Ilustracje, które jednocześnie opowiadają pewną historię, ale jej nie narzucają. Dzięki tej równowadze możemy sami wymyślać, co dzieje się na obrazkach i snuć opowieść wysuwając z pudełka kolejne karty. Albo po prostu zatrzymać się i niespiesznie odkrywać i kontemplować szczegóły pozwalając, by rysunki wprawiły nas w stan medytacji.

A wszystkie szczegóły na temat obu książek oraz spektakli znajdziemy na stronie Małego Teatru Ilustracji.

Mały Teatr Ilustracji: “Księżyc”
Pomysł i ilustracje Dobrusia Rurańska
Wydawnictwo Mały Teatr Ilustracji, 2017


 

Zrecenzował Wojciech Musiał – Współzałożyciel Juniorowa. Z wykształcenia nauczyciel języka angielskiego, ale niepraktykujący. Dziennikarz radiowy, obecnie pracuje w Radiu Kraków, wcześniej w RMF Classic i w Złotych Przebojach. Ojciec Stasia i Zosi, mąż Anetki. Lubi jazz, jogę i święty spokój. Nie lubi braku poczucia humoru, hałasu i zapachu, który powstaje z połączenia wystygłej herbaty z ogryzkiem od jabłka.

 

Zdjęcia: Mały Teatr Ilustracji