Wpatruje się we mnie w milczeniu, jego ostry wzrok przeszywa mnie jak nóż. W końcu się odwraca wysyłając jasną wiadomość: nie ma co strzępić języka. A ja czuję jak serce zaczyna mi walić, myśli mrocznieją i coś w środku próbuje zmusić mnie do natychmiastowego wymierzenia kary. Jak śmiesz odwracać się do mnie plecami, bezczelny dzieciaku!

Mogę wyrzucić go z klasy, wysłać do dyrektora, postawić do kąta, zadzwonić do rodziców, czyli – jak większość z nas zapewne czyni bez wahania – natychmiast wymierzyć jakąkolwiek karę. Jestem jednak świadoma, że żadna kara nie ugasi pożaru. Tu potrzeba innego rozwiązania niż telefon do rodziców, publiczne napiętnowanie, uwaga w dzienniczku czy pozbawienie jakiegoś przywileju. Tym bardziej rozwiązaniem nie będzie kara cielesna, choć niektórym wciąż może się tak wydawać.

Jestem przekonana, że karanie jest pójściem na łatwiznę, nawet w przypadku tych (jakże licznych) uczniów, którzy znajdują szczególną przyjemność w doprowadzaniu nas do granic wytrzymałości. Jakie wobec tego proponuję rozwiązanie? Empatię, refleksję, próbę dotarcia do trudnego ucznia i niepoddawanie się w tym wysiłku. Nieustanne poszukiwanie odpowiedzi na trudne pytanie o złożoność ludzkiej natury. Świadomość własnych braków (nawet jeśli jestem doświadczonym nauczycielem z długoletnim stażem) i wiedza, że ludzka natura jest zbyt złożona, by rozwiązania szukać na skróty.

Jego plecy wyczekują mojej reakcji. Oczyszczam gardło, zaciskam pięści i w końcu mówię: „Czekam na ciebie. Jeśli będziesz mnie potrzebował, możesz przyjść”. A potem sama odchodzę.

Tamten dzień nie przyniósł rozwiązania. Skomplikowane przypadki potrzebują więcej czasu. Jestem jednak przekonana, że gdybym uległa własnej słabości albo gdybym posłuchała niektórych rad moich kolegów po fachu, to dziecko nie zmieniłoby się ani na jotę. Wręcz przeciwnie – walczyłby ze mną z jeszcze większą hardością. Bo niektóre dzieci nas odpychają, walczą z nami i ze wszystkich sił pokazują, że nienawidzą nas każdą komórką swego ciała. Takie dzieci potrzebują nas najbardziej, chociaż wcale tego po nich nie widać.

Dlatego staram się oddychać głęboko wiedząc, że jutro będzie całkiem nowy dzień. Pamiętam, że ciężkie chwile buntu to prawdziwy test moich stosunków z uczniami. I że niektórzy z nich po prostu muszą sprawdzić, jak daleko mogą się posunąć, zanim nauczyciel nie wytrzyma i wybuchnie.

Jestem tylko człowiekiem, ale to właśnie moje człowieczeństwo podpowiada mi, by nigdy nie rezygnować. By uparcie szukać odpowiedzi, a gdy nie można ich znaleźć, by nie ustawać w wysiłku. Bo czasami jest tak, że najlepszym rozwiązaniem jest nie rezygnować.

c

Autorka: Pernille Ripp – amerykańska nauczycielka, która dokonała wielkiej zmiany w swoim sposobie uczenia (pisaliśmy o niej TU). Swoje doświadczenia i refleksje opisuje w blogu Blogging Through The Fourth Dimension. Jest też autorką książek Passionate Learners: Giving Our Classroom Back to Our Students i Empowered schools, empowered students.

Tłumaczenie: Wojciech Musiał

Źródło: Blogging Through The Fourth Dimension, przedruk za zgodą autorki.

Foto: Jim Forest