Rysunkowe opowieści z Mirmiłowa, wydawane od połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w „Świecie Młodych” oraz „Relaksie”, cieszą się słusznym statusem dzieła kultowego. My, ówcześni juniorzy, płakaliśmy ze śmiechu na widok smoka Milusia wpadającego z radosnym impetem do pełnego kur kurnika (Wak-Wak!), zrzędliwej miny wiecznie głodnego Kokosza czy nieporadności Zbójcerzy w hełmach jako żywo germańskiego autoramentu. Do tego dialogi i opisy zdradzające złośliwą inteligencję autora oraz jedyna w swoim rodzaju kreska – dowcipna, kolorowa i trafiająca w sedno jednym detalem. A w dodatku Kajko i Kokosz ani trochę się nie zestarzał. Gdy sięgamy po „Zamach na Milusia”, „Dzień Śmiechały” czy „Szranki i konkury”, nadal ze śmiechu bolą nas brzuchy i nadal kiwamy głowami nad celnymi obserwacjami natury ludzkiej Christy. A nasze dzieci zaglądają nam przez ramię, wyrywają kolorowe strony i z dzikim okrzykiem radości nurkują w świat rysunkowych bohaterów.

kajko1Wydawnictwo Sound Tropez ma w swoim dorobku wiele znakomitych słuchowisk. Całkiem niedawno pisaliśmy w Juniorowie o „Ryjówce Przeznaczenia” na podstawie komiksu Tomasza Samojlika – mądrym, dowcipnym i wciągającym słuchowisku o niezwykle dopracowanej formie. Dzięki takim dziełom Sound Tropez wyrabia sobie markę czołowego polskiego producenta słuchowisk. „Szkoła Latania” jest niestety nieudanym wyjątkiem.

Gdzieś zniknęły lekkość i polot oryginału. Zamiast wzbudzającego natychmiastową sympatię średniowiecznego świata wypełnionego barwnymi postaciami, mamy serię przyciężkawych dowcipów z dominującym motywem fizjologii. Owszem, podobnie jak u Christy, i tu znajdziemy liczne nawiązania do współczesności: o genderze, o piłkarzach Realu Madryt i Bayernu Monachium czy słowach minister Bieńkowskiej o klimacie, ale odnoszę wrażenie, że autor scenariusza poupychał je w fabułę bez żadnego planu, na zasadzie przypadku.

Do tego dochodzi kłopot z klarownością fabuły. „Szkoły Latania” słuchaliśmy całą rodziną w samochodzie w czasie długiej wakacyjnej podróży. Warunki idealne, by całkowicie skupić się na opowieści płynącej z głośników. A jednak ciągle łapałem się na tym, że nie wiem, o czym właśnie słucham i kto akurat mówi. Głosy aktorów często po prostu się zlewają. Nie wszystkie: Piotr Fronczewski jako narrator jest klasą dla siebie samego. Niezły jest też Arkadiusz Jakubik w roli Hegemona.

I jeszcze jakość nagrania. Słuchowisko jest bardzo bogate w warstwie dźwiękowej. Oprócz dialogów pełno jest odgłosów otoczenia: pieją koguty, dźwięczy żelazo, skrzypią drzwi, dudnią końskie kopyta, miauczą koty, kipi strawa w garze na ogniu itd., itp. Problem w tym, że dźwięki te nie są schowane w tle, ale walczą o pierwszy plan z dialogami, przez co słuchowisko bywa hałaśliwe.

Mimo wszystko trzymam kciuki za powodzenie wydawnictwa Sound Tropez. Inne ich słuchowiska są naprawdę wysokiej jakości, a „Szkoła Latania” to – mam nadzieję –  wyjątek od reguły. Bo błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi…

Autor: Wojciech Musiał

„Kajko i Kokosz : Szkoła Latania”
Na podstawie komiksu Janusza Christy.
Reżyseria : Michał Szolc
Scenariusz : Grzegorz Brudnik
Koncepcja i produkcja : Sound Tropez
Udźwiękowienie : Patrycja Krysik, Aleksandra Pająk, Marcin Gontarz
W rolach głównych : Abelard Giza, Wojciech Tremiszewski, Piotr Pręgowski, Arkadiusz Jakubik, Jacek Braciak, Miłogost Reczek, Agnieszka Matysiak, Piotr Fronczewski.
Muzyka : Audio Network
Miks : Bartłomiej Zajkowski
Czas Trwania : 144 minut

zdjęcia: Sound Tropez