Pomyślmy przez chwilę o rzeczach najważniejszych.

Niektóre z priorytetów w edukacji wydają mi się w pewien sposób wypaczone. Zastanawiam się na przykład, ile jeszcze dyskusji rozgorzeje na temat zakupu drogich programów nauczania, podczas gdy szkolni bibliotekarze tracą pracę. Na temat potrzeby wręczania wysokich nagród kosztem uzupełniania szkolnego księgozbioru? Na temat konieczności zatrudnienia para-nauczycieli (chodzi o tzw. „paraprofessional educators” czyli asystentów nauczycieli, popularnych w szkołach w USA, Kanadzie i niektórych krajach Europy zachodniej – przyp. tłum.) zamiast osób z prawdziwym dyplomem i kwalifikacjami?

Jeśli chcemy, żeby system kształcił wszystkie dzieci, a nie tylko te, które uczą się łatwo, powinniśmy zastanowić się nad tym, co jest dla nas najważniejsze.

Powinniśmy skoncentrować się nie na tym, jak ukarać dziecko za złe zachowanie, ale jak mu pomóc zachowywać się jak trzeba. Nie na tym, jak wpasować dziecko w sztywne ramy systemu, ale co możemy zrobić, żeby to system był elastyczny. Nie ma sensu też skupiać się na tym, ile rozmaitych kompetencji kształtuje nasz program, jeśli sami nie rozumiemy, dlaczego dzieci tych kompetencji potrzebują.

Chodzi o to, żebyśmy dobrze rozumieli, że:

Priorytetem jest zatrudnianie odpowiednio wykształconych nauczycieli, zwłaszcza w dziedzinach, które mają szczególne znaczenie – w nauczaniu specjalnym, w nauczaniu sztuk pięknych oraz w bibliotece.

Priorytetem są książki. Są ważniejsze od elementarza, programu czy komputerowych aplikacji do nauki literek.

Priorytetem jest zachęcanie dzieci do wypowiadania się, a nie ich uciszanie.

Priorytetem nie jest opłacanie ochroniarzy i solidne zamki w każdych drzwiach. Zamiast tego powinniśmy inwestować w opiekę psychologiczną, doradztwo zawodowe, a także zmniejszyć liczebność klas, byśmy mogli tworzyć prawdziwe relacje z naszymi uczniami.

Priorytetem jest kadra nauczycielska. Zamiast bez przerwy zatrudniać nowych nauczycieli, dbajmy o tych z ogromnym doświadczeniem, którzy już z nami pracują.

Priorytetem jest szkolna społeczność.

Priorytetem jest równy dostęp do wiedzy dla wszystkich dzieci.

Priorytetem są bliskie relacje. Przytulanie. Uśmiech. Uczniowska ambicja. Stawianie dzieciom wyzwań.

Priorytetem jest uczciwa rozmowa o naszych własnych słabościach.

Priorytetem są też cechy, dzięki którym rzadko trafiamy na pierwsze strony gazet, ale które czynią nas dobrymi nauczycielami: szacunek, wiarygodność, samodoskonalenie, refleksja i… owszem, miłość.

Ustalmy, że jeśli ktoś chce uczyć dzieci, musi je naprawdę lubić i że to jest podstawowe wymaganie. Chyba nie zbyt wygórowane?

Jeśli spojrzymy na nasze priorytety przez pryzmat zdrowego rozsądku, unikniemy wielu niepotrzebnych dyskusji.

Mam nadzieję…


Pernille Ripp – amerykańska nauczycielka, która dokonała wielkiej zmiany w swoim sposobie uczenia (pisaliśmy o niej TU). Swoje doświadczenia i refleksje opisuje w blogu Blogging Through The Fourth Dimension. Jest też autorką książek Passionate Learners: Giving Our Classroom Back to Our Students (w Polsce książka została wydana pod tytułem Uczyć (się) z pasją. Jak sprawić, by uczenie (się) było fascynującą podróżą) i Empowered schools, empowered students.

Przetłumaczył Wojciech Musiał

Zdjęcia: Pixabay