Kiedy małe dziecko uczy się chodzić, każdy jego upadek jest… po prostu upadkiem, po którym podnosi się i próbuje iść dalej. Stawiającemu pierwsze niezdarne kroki brzdącowi bijemy brawo zachwyceni jego próbami i wytrwałością. Wiemy, że w końcu nabierze wprawy, może nawet za ileś tam lat będzie biegał maratony. Jesteśmy więc dumni z jego postępów i prób, choć wciąż się potyka. Dokładnie tak samo jest ze wszystkimi innymi umiejętnościami, na tym polega rozwój. A właściwie – powinno być.
Jednak kiedy dzieci są starsze, zamiast doceniać również te nieudane próby z wiarą, że któraś w końcu okaże się zwycięska, marszczymy brwi i okazujemy dezaprobatę, gdy dziecku coś pójdzie niedoskonale. Niezbyt zgrabnie napisane wypracowanie, niska ocena z klasówki, a w konkursie miejsce poza podium – są powodem naszych zmartwień, które okazujemy dzieciom. Boimy się, że nasze dziecko “jest za słabe”, albo chcemy chronić dzieci przed porażkami, żeby nie doznały przykrości. Kiedy boimy się błędów zamiast je docenić, ograniczamy dzieci w rozwoju. Jak to się dzieje?
Do czego prowadzi unikanie błędów?
Błąd w naszej kulturze (i edukacji) wiąże się ze wstydem. Ten, kto się pomylił jest postrzegany i czuje się jak głupiec, ignorant, ktoś nierozważny, nierozsądny. Generalnie – mniej wartościowy niż ci, którzy błędu nie popełnili. Tego wstydu uczeni jesteśmy od dzieciństwa, a apogeum tej bolesnej edukacji przeżywamy w szkole. Uczymy dzieci, że błąd jest czymś, czego należy unikać, a jego popełnienie wiąże się z nieprzyjemnymi uczuciami. Dzieci (i każdy z nas) nie chcą czuć się źle, nie chcą czuć wstydu, kompromitacji. Będą się starały uniknąć tych nieprzyjemności, a więc uniknąć popełniania błędów. To jednak – wbrew pozorom, wcale nie prowadzi do doskonalenia umiejętności.
Najprostszą strategią uniknięcia nieprzyjemności związanych z popełnieniem błędu jest bowiem… niepodejmowanie wyzwań. W obawie przed dezaprobatą dzieci wycofują się z zadania, gdy pojawiają się trudności, zamiast poszukać kreatywnego rozwiązania. Albo nawet nie przystępują do niego. Czyli rezygnują z tego, co istotnie rozwija. Lęk przed popełnieniem błędu może zupełnie zniszczyć ciekawość świata i zamiłowanie do zdobywania wiedzy.
Dlaczego powinniśmy docenić pomyłki?
Błędy i pomyłki są sposobem na poznanie siebie i świata, na rozwinięcie umiejętności i wiedzy, na nabieranie doświadczenia i doskonalenie się. Począwszy od nauki chodzenia, w którą naturalnie wpisane są upadki. Aby poznać czy nauczyć się czegoś nowego, trzeba podjąć pewne ryzyko – “wyruszyć w nieznane”, próbować i mylić się, poszukiwać i niekoniecznie od razu znaleźć, wymyślać rozwiązania, z których nie wszystkie zadziałają. Jak możemy pomóc dzieciom, by przestały obawiać się popełnienia błędu? Najpierw zmieńmy własny stosunek do nich. To od nastawienia dorosłych zależy, jaką postawę przyjmą dzieci.
Doceń błędy
Zaprzyjaźnijmy siebie i nasze dzieci z pomyłkami i błędami. Zamiast naburmuszyć się, że “tylko trója”, spójrzmy razem z dzieckiem, czego może nauczyć się dzięki błędom, które popełniło, czego może się dowiedzieć, jakie wyciągnąć wnioski.
Patrz długofalowo
Kiedy spojrzymy na rodzicielstwo i edukację, jako na długofalowe zadania, którymi w istocie są, zyskamy perspektywę pozwalającą na dostrzeżenie, że ta konkretna klasówka usiana czerwonymi uwagami nauczyciela to nie koniec świata, lecz krok w rozwoju. Pomyślmy, gdzie nasze dziecko było rok temu, zobaczmy, jak się niesamowicie rozwinęło od tamtego czasu. Rzadko to robimy, zwykle nisko pochyleni nad codziennymi porażkami i niedoskonałościami martwimy się “co z niego wyrośnie”. Spojrzenie z dystansu daje nam szerszy obraz i pokazuje, że nasze dziecko, rozwija się i doskonali.
Skoryguj oczekiwania
Często bywa tak, że to, co postrzegamy jako błąd, obiektywnie błędem nie jest. Jesteśmy niezadowoleni, bo dziecko nie spełniło naszych oczekiwań, nie jest doskonałe, choć wykonało zadanie, pracę, czy swoje dzieło najlepiej jak potrafiło. Jeśli oczekujemy, że dziesięciolatek napisze wypracowanie spójne, błyskotliwe, że zdania będą pięknie sformułowane, ortograficznie i stylistycznie poprawne, że myśli będą precyzyjnie wyrażone – to się prawdopodobnie rozczarujemy i to wypracowanie będzie dla nas kiepskie. Jeśli jednak podejdziemy do tego dzieła bez oczekiwań i dostrzeżemy w nim, że młody człowiek przemyślał temat, sięgnął po interesujące słowa, miał jakiś własny pomysł, przemyślenia, wnioski – zobaczymy, że to jest jego wypracowanie, jego kolejny szlif umiejętności myślenia i wyrażania tych myśli w języku. Rok temu by takiego nie napisał. A za rok napisze dużo lepsze.
Spójrz na siebie i nie praw kazań
Odkąd uszkodziłam zderzak w samochodzie, bo spieszyłam się i byłam nieuważna podczas parkowania, zawsze gdy parkuję staram się myśleć wolniej. Raz dolałam mleka do herbaty z cytryną – dzięki temu wiem już, że mleko w kontakcie z kwasem ścina się. Wielu z was pewnie pokiwa głową ze zrozumieniem, gdy się przyznam, że kiedyś nie robiłam kopii zapasowych danych z mojego komputera. Teraz je robię – odkąd straciłam całą zawartość twardego dysku z powodu awarii.
Wszyscy popełniamy błędy. To one najskuteczniej nas uczą, jak należy postępować. I wcale nie potrzeba do nich pełnego dezaprobaty komentarza kogoś, kto czuje się mądrzejszy, bo akurat w taki sposób się nie pomylił. Własny błąd uczy sam z siebie. Dzieci również, więc jeśli trudno nam docenić ich błędy i rozmawiać o nich, jak o czymś co ma wartość poznawczą, przynajmniej możemy oszczędzić dziecku kazania. W większości przypadków ono samo widzi, że jego sposób działania nie przyniósł zadowalających rezultatów.
Jeśli postawa dorosłych wobec błędów będzie pełna zrozumienia i docenienia, dzieci chętnie przyjdą porozmawiać i poradzić się, przedyskutować swoje doświadczenie i wnioski. Otwarta, akceptująca rozmowa nauczy wiele więcej niż kazanie w stylu “znowu zniszczyłeś spodnie” czy “jak możesz nie znać stanów skupienia wody?!”.
Postawa dorosłych
Postawa dorosłych – rodziców, nauczycieli – wobec dzieci determinuje ich strategię doświadczania i poznawania świata. Zapewnienie dzieciom większej akceptacji, autonomii, wolności od naszych ocen i wyroków – “to robisz dobrze, to robisz źle”, stworzenie środowiska i atmosfery przyjaznych podejmowaniu prób ze wszystkimi tego konsekwencjami, docenienie błędów jako wzbogacającego doświadczenia sprawi, że dzieci będą swobodniejsze, mniej zestresowane, śmielsze i szczęśliwsze. Śmielej będą podejmować wyzwania, dzięki czemu bardziej rozwiną swój potencjał i więcej się nauczą.
Nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi.
c
Foto: Pixabay
3 komentarze
Magda
11 października 2021 at 12:26Świetny artykuł w trudnym dla mnie czasie. Moje dziecko walczy z ortografią a ja walczę ze sobą alby akceptować jego błędy.
summerborn
13 grudnia 2016 at 14:39pięknie to ujęłaś!
styczna
17 listopada 2016 at 18:51A najlepiej to widać kiedy dzieci zamiast przekreślić coś co np. napisały źle, korektorują to lub zamazują tak, że dziura się robi, żeby przypadkiem nikt nie zobaczył mojego błędu… Tak uczą się już w klasach 1-3, a potem wolą nie zaczynać zadania bo co jak będzie źle…?
Wiec może koleżanki i koledzy nauczyciele zero gumek, zmazików, korektorów w uczniowskich piórnikach, a my zmazujmy tablicę kiedy nie ma na niej już miejsca, a jak się pomylimy – PRZEKREŚLMY!