Do niedawna cukrzyca typu 2 uważana była za chorobę osób dorosłych, niestety w coraz większym stopniu schorzenie to dotyka także dzieci. A jednym z głównych powodów jest otyłość. Dlatego warto wiedzieć, dlaczego jest tak niebezpieczna, czy zagraża Twojemu dziecku i jak rozpoznać jej pierwsze objawy.

Niestety cukrzyca jest chorobą, którą trudno rozpoznać. W początkowym stadium przebiega bezobjawowo, a gdy pojawiają się pierwsze jej zwiastuny, często łączy się je z zupełnie inną przyczyną. W rezultacie może dojść do sytuacji, że rodzice przez miesiące czy nawet lata mogą nie być świadomi, że ich dziecko boryka się z tą przypadłością.

Wyróżnia się dwa typy tego schorzenia: cukrzycę typu 1 i cukrzycę typu 2. Cukrzyca typu 1 nie jest bezpośrednio uzależniona od stylu życia i sposobu odżywiania, zaś osoby, u których diagnozuje się tę chorobę, to najczęściej dzieci i ludzie młodzi (do 20. roku życia).
Niestety coraz częściej odnotowuje się wśród dzieci także zachorowania na cukrzycę typu 2. W tym przypadku poza odgrywającym ważną rolę czynnikiem genetycznym istotny jest styl życia i odżywiania. Nie ulega bowiem wątpliwości, iż do zachorowania na cukrzycę typu 2 przyczynia się otyłość i brak aktywności fizycznej. Nadwaga prowadzi do rozregulowania przemiany materii i powstania insulinooporności (zmniejszonej wrażliwości tkanek na insulinę).

Objawy cukrzycy:

  • wielomocz,
  • zwiększone pragnienie,
  • utrata masy ciała,
  • postępujące osłabienie,
  • ostatecznie – objawy związane z wystąpieniem kwasicy ketonowej.

Dagmara, lat 39, mama 9-letniej Blanki chorującej na cukrzycę typu 1 od 5 lat, edukator w diabetologii, Prezes Fundacji dla Dzieci z Cukrzycą opowiada:

W naszym przypadku objawy były klasyczne. Wystąpiły nagle i intensywnie. A jeszcze na dodatek, chyba po to, żeby nas zmylić, cukrzyca wybrała sobie lato (bardzo upalne lato) i naszą pierwszą wspólną z dzieckiem miesięczną eskapadę zagraniczną – włóczęgostwo po bezdrożach Rumunii.

Co nas zaniepokoiło? Nienaturalnie silne pragnienie i bardzo częste oddawanie moczu, można by to było nazwać przelewaniem przez siebie hektolitrów wody. I o ile początkowo byliśmy w stanie wytłumaczyć nagłą miłość naszego dziecka do H2O (wcześniej nie znosiła pić samej wody) ponad 40-stopniowym upałem i wysiłkiem fizycznym (wakacje mamy zawsze intensywne), o tyle wypijanie 1,5 litrowej butelki wody co 1-2 godziny w ciągu dnia plus 3 butelek w nocy – nie miało sensownego uzasadnienia.

diabetes-777002_640To były już typowe objawy „przecukrzenia organizmu”. Wynik naszego pierwszego pomiaru cukru (przy diagnozie) nie mieścił się w normie, glukometr pokazywał HI – czyli ponad 600 mg/dl. Kolejnym, nie mniej spektakularnym objawem była zdecydowana utrata wagi w kontraście do iście wyśmienitego apetytu. Blanka z trzęsącymi się uszami wręcz „pochłaniała” specjały kuchni rumuńskiej (co może dziwić u 4-latka) i… chudła. Straciła 4 kg, co przy jej ówczesnej wyjściowej wadze 22 kg stanowiło 1/5 masy ciała. Tego, jak bardzo schudła, nie byliśmy w stanie ocenić widząc ją cały czas. Do myślenia dały nam dopiero jej letnie spodnie, które z dopasowanych najpierw stały się troszkę, a za chwilkę znacznie luźniejsze – ale to jeszcze można było sobie łatwo uzasadnić: chudnie – bo się dużo rusza, a do tego te temperatury…, a apetyt ma – no bo się rusza, a jak się rusza – to spala kalorie, więc jest głodna. Dopiero konieczność wiązania ich w pasie sznurowadłem od trampek (z braku paska) nie dawała się już nijak wytłumaczyć …

Blanka zawsze lubiła rano długo pospać, więc biorąc pod uwagę upały i ten ruch, jej spanie do 10:00 i budzenie „na siłę” szczególnie nas nie niepokoiły. Ale żeby nasze dziecko – dzielnego zdobywcę szczytów gór z 2-letnim stażem, dziecko, które nie potrafi chodzić, tylko biega – bolały nogi? Żeby narzekała na zmęczenie po raptem czterech godzinach górskiej wędrówki? To już nie było normalne. I tak po 2-tygodniowej przepychance z cukrzycą – poddaliśmy się, przyznaliśmy, że coś jednak musi być nie tak. Wracamy, myśląc, że pewnie się czymś zatruła albo jakiegoś „współtowarzysza” złapała (Rumunia nie mieści się w ogólnie przyjętych normach higieny) – tak brzmiała nasza zgodna, przedlekarska diagnoza.

Tego samo dnia, w którym przekroczyliśmy granicę, przekroczyliśmy też próg izby przyjęć szpitala na ul. Działdowskiej – ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, przekroczyliśmy też próg oddziału diabetologii… bo żeby CUKRZYCĘ MIAŁY DZIECI?!

Teraz, z perspektywy czasu i z wiedzą, o którą obecnie jestem bogatsza, wiem, że choroba podchodziła nas już wcześniej. I jako że Blanka to dzielny wojownik i łatwo się nie poddaje, szacuję te podchody na okres minimum 6 miesięcy przed pamiętnymi wakacjami.

Gdy nie zna się specyfiki choroby, pierwsze symptomy łatwo przeoczyć. Kłopoty z koncentracją, nadpobudliwość i drażliwość, co chwila infekcje, bóle brzucha i nieświeży oddech, wymioty, swędzenie okolic narządów rodnych… Przez skórę czułam, że coś jest z Blanką „nie tak”. Szukałam i drążyłam: pasożyty?, ADHD?, nadpobudliwość?, alergia?, niska odporność?, problemy gastrologiczne? Pół roku chodzenia po lekarzach i robienia różnych badań. I nic. W czerwcu zakończyłam śledztwo – idą wakacje, może będzie lepiej, myślałam. W sierpniu odpowiedź przyszła sama.

Cóż, co się odwlecze – to nie uciecze, mawiają. W przypadku cukrzycy to niestety prawda.

c

autorka: Dorota Kobierzewska – redaktor Wydawnictwa Lekarskiego PZWL

Fragmenty artykułu, który ukazał się w “Twoim Juniorze” nr 1/2016 – dodatku do Baby Junior 1/2016. Juniorowo jest partnerem Ogólnopolskiej Akcji Edukacyjnej STOP Cukrzycy podjętej przez kwartalnik “Twój Junior”.

W numerze także inne ciekawe tematy.