Co to znaczy “uczyć się lepiej”? Nauczyciel albo rodzic prawdopodobnie powiedzą, że to znaczy dostawać lepsze oceny. Ale Stanislas Dehaene – francuski profesor badający m.in. neurobiologiczne podstawy uczenia się – odpowiada, że uczyć się lepiej oznacza: lepiej wykorzystywać potencjał mózgu. I oceny nie mają tu nic do rzeczy. W książce “Jak się uczymy?”, odwołując się do wniosków z ogromu badań naukowych, pisze o tym, co możemy zrobić, by wspierać dzieci w wykorzystywaniu ich niesamowitego potencjału uczenia się, jak tworzyć środowisko sprzyjające uczeniu się i wykorzystywać sposoby, które “zachęcają mózg do nauki”. Oraz jak nie popełniać błędów, które drastycznie obniżają lub wręcz blokują dzieciom możliwości nauczenia się czegokolwiek.
Najważniejsze wnioski przedstawia w skrócie na końcu książki, a ja dzięki uprzejmości Wydawnictwa Copernicus Center Press, mogę ten fragment tu zaprezentować.
Im dłużej badam ludzki mózg, tym większe wywiera na mnie wrażenie. Jednocześnie wiem jednak, że stopień jego sprawności nie jest gwarantowany, ponieważ w wielkim stopniu zależy od środowiska, w jakim mózg się rozwija. Niestety wiele dzieci nie urzeczywistnia pełni swoich możliwości, gdyż ich rodziny lub szkoły nie zapewniają im idealnych warunków do nauki.
Porównania między krajami przedstawiają się niekiedy wręcz alarmująco. Pokazują, że w ostatnich piętnastu czy dwudziestu latach wyniki nauki szkolnej w wielu państwach zachodnich, w tym w mojej ojczystej Francji, drastycznie się obniżyły, podczas gdy poszybowały w wielu krajach i metropoliach azjatyckich, takich jak Singapur, Szanghaj, Hongkong. W matematyce, która była kiedyś wielkim atutem Francji, wyniki w latach 2003–2015 spadły tak bardzo, że w zestawieniu TIMSS, które ocenia wiedzę piętnastolatków z zakresu matematyki i nauk ścisłych, moja ojczyzna zajmuje teraz ostatnie miejsce w Europie.
W obliczu tych słabych rezultatów czasami zbyt pochopnie wyciągamy oskarżycielski palec w stronę nauczycieli. W rzeczywistości nikt nie zna przyczyn tego spadku. Czy winni są rodzice, szkoły czy społeczeństwo jako całość? A może odpowiedzialność ponosi brak snu, rozproszenie, gry komputerowe? Niezależnie od tego, jakie są powody, jestem przekonany, że najnowsze postępy naukowe w badaniach procesów nauki mogą pomóc w odwróceniu tego smutnego trendu. Obecnie znacznie lepiej znamy warunki, które maksymalizują naukę i pamięć. Wszyscy – rodzice i nauczyciele – musimy nauczyć się wprowadzać je do codziennej praktyki w domu i w szkole.
Ustalenia naukowe, które zaprezentowałem w tej książce, podpowiadają nam pewne proste i łatwe do zastosowania pomysły. Przyjrzyjmy się im wspólnie:
• Nie lekceważmy zdolności dzieci. W chwili przyjścia na świat dysponują już one bogatym zbiorem zasadniczych umiejętności i wiedzy. Pojęcie obiektu, zmysł liczb, talent do języków, wiedza o ludziach i ich intencjach… u małych dzieci występuje już wiele modułów mózgu, a z czasem te fundamentalne umiejętności zostaną poddane recyklingowi na lekcjach fizyki, matematyki, języków i filozofii. Korzystajmy z wczesnych intuicji dzieci: każde słowo czy symbol, które sobie przyswajają, musi łączyć się z uprzednio zdobytą wiedzą. Właśnie to połączenie nadaje im sens.
• Korzystajmy z okresów wrażliwości mózgu. Każdego dnia w pierwszych latach życia powstają i rozpadają się miliardy synaps. Ta buzująca aktywność sprawia, że mózg dziecka jest wyjątkowo chłonny, zwłaszcza na języki. Powinniśmy jak najwcześniej zapewniać dzieciom kontakt z drugim językiem. Należy też pamiętać, że plastyczność utrzymuje się co najmniej do wieku dojrzewania. Przez cały ten okres zanurzenie w języku obcym może przeobrażać mózg.
• Wzbogacajmy środowisko. Pod względem uczenia się mózg dziecka jest najpotężniejszym superkomputerem. Powinniśmy uszanować to i zapewniać mu we wczesnym wieku odpowiedni dopływ danych: gry słowne i konstrukcyjne, opowieści, zagadki… Nie wahajmy się prowadzić z dziećmi poważnych rozmów, odpowiadać na ich pytania, również te najtrudniejsze, używać wyszukanego słownictwa i dzielić się z nimi naszą wiedzą o świecie. Stwarzając swoim pociechom bogate środowisko, zwłaszcza pod względem językowym, maksymalizujemy rozwój ich mózgu oraz przedłużamy jego młodzieńczą plastyczność.
• Porzućmy ideę, że każde dziecko jest inne. Koncepcja, że każdy z nas ma inny styl uczenia się, jest mitem. Badania obrazowe wskazują, że wszyscy korzystamy z bardzo podobnych obwodów mózgowych i reguł nauki. Obwody mózgowe czytania i matematyki są takie same (z przybliżeniem do kilku milimetrów) u nas wszystkich – nawet u dzieci niewidzących. Wszyscy stajemy przed podobnymi trudnościami w nauce i mogą one zostać przezwyciężone tymi samymi metodami nauczania. Tam, gdzie występują indywidualne różnice, dotyczą one raczej poziomu istniejącej już wiedzy, motywacji oraz tempa nauki. Uważnie obserwujmy bieżący poziom, na jakim znajduje się dziecko, tak by móc dobierać najstosowniejsze zadania – a nade wszystko dbajmy o przyswojenie przez wszystkie dzieci fundamentów języka, czytania i matematyki, które są niezbędne dla każdego.
• Zważajmy na uwagę. Uważanie jest bramą nauki: niemal żadna informacja nie będzie zapamiętana, jeżeli nie zostanie uprzednio wzmocniona przez uwagę i świadomość. Nauczyciele powinni stawać się mistrzami przykuwania uwagi uczniów i nakierowywania jej na to, co najważniejsze. Implikuje to konieczność starannego pozbywania się wszelkich źródeł rozproszenia: nadmiernie ilustrowane podręczniki i zbyt bogaty wystrój klasy jedynie odciągają dzieci od ich zasadniczych zadań i utrudniają im skupienie.
• Podsycajmy u dzieci aktywność, zaciekawienie, zaangażowanie i samodzielność. Bierni uczniowie nie uczą się zbyt wiele. Aktywizujmy ich. Dawajmy pożywkę ich inteligencji, tak by ich umysły iskrzyły ciekawością i nieustannie tryskały nowymi hipotezami. Nie oczekujmy jednak, że dojdą do wszystkiego same: naprowadzajmy je za pomocą ustrukturyzowanego programu nauczania.
• Sprawiajmy, by każdy dzień w szkole był przyjemny. Obwody nagrody są niezbędnymi modulatorami plastyczności mózgu. Uruchamiajmy je, nagradzając każdy wysiłek oraz uatrakcyjniając każdą godzinę lekcyjną. Żadne dziecko nie jest nieczułe na nagrody materialne – jednak jego społeczny mózg równie mocno reaguje na uśmiech i zachętę. Poczucie, że jest się docenianym, oraz świadomość czynionych przez siebie postępów są same w sobie nagrodami. Jednocześnie eliminujmy lęk i stres, które uniemożliwiają naukę – szczególnie na lekcjach matematyki.
• Zachęcajmy do wysiłku. Przyjemne spędzanie czasu w szkole nie jest równoznaczne z brakiem wysiłku. Przeciwnie, opanowanie tego, co najciekawsze – czytania, matematyki, gry na instrumencie – wymaga lat ćwiczeń. Przekonanie, że wszystko ma przychodzić łatwo, może powodować u dzieci poczucie, że są tępakami, jeśli coś się im nie udaje. Wyjaśniajmy im, że wszyscy uczniowie muszą się solidnie starać, a wówczas każdy robi postępy. Przyjmujmy perspektywę umysłowości rozwojowej, nie utrwalonej.
• Pomagajmy uczniom pogłębiać sposób myślenia. Im głębiej nasz mózg przetwarza informacje, tym lepiej je pamiętamy. Nigdy nie zadowalajmy się powierzchowną nauką; zawsze dążmy do głębszego rozumienia. Przypomnij sobie słowa Henry’ego Roedigera: „Utrudnienie warunków nauki, wymagające od uczniów włożenia większego wysiłku poznawczego, prowadzi często do lepszego zapamiętywania”.
• Wyznaczajmy jasne cele nauki. Ludzie uczą się najlepiej, kiedy cel nauki zostaje jasno sformułowany i kiedy widzą, że wszystko, co zostaje im dane, zmierza do tego celu. Wyraźnie wyjaśniaj, czego oczekujesz od uczniów, i trzymaj się tego celu.
• Akceptujmy i korygujmy błędy. Aby aktualizować mentalne modele, poszczególne obszary mózgu muszą wymieniać się sygnałami o błędzie. Nie karzmy za popełnianie błędów, tylko je szybko wychwytujmy, dając dziecku szczegółową i wolną od stresu informację zwrotną. Zgodnie z syntetycznymi wskazaniami Education Endowment Foundation jakość informacji zwrotnej udzielanej uczniom przez nauczycieli jest najskuteczniejszą dźwignią postępów szkolnych.
• Ćwiczmy regularnie. Jednorazowa nauka nie wystarcza – uczniowie muszą skonsolidować przyswajaną wiedzę i umiejętności, tak by stawały się automatyczne, nieświadome i odruchowe. Takie nabranie wprawy uwalnia obwody przedczołowe i ciemieniowe, pozwalając im na zajęcie się innymi czynnościami. Najskuteczniejszą metodą jest rozplanowanie nauki w dłuższym czasie – po trochę każdego dnia. Rozłożenie poszczególnych sesji ćwiczeń czy nauki umożliwia trwałe zapisanie się informacji w pamięci.
• Pozwólmy dzieciom spać. Sen jest nieodzownym składnikiem naszego algorytmu uczenia się. Ilekroć śpimy czy nawet robimy sobie małą drzemkę, nasz mózg na tym korzysta. Postarajmy się więc o to, by nasze dzieci sypiały długo i głęboko. Wygodną sztuczką służącą maksymalnemu wyzyskaniu nieświadomej nocnej pracy mózgu może być studiowanie danego materiału czy ponowne przeczytanie zadania tuż przed zaśnięciem. Ponieważ zaś cykl snu nastolatków ulega przesunięciu, nie zrywajmy ich z łóżek zbyt wcześnie rano!
Tylko dzięki lepszemu poznaniu samych siebie możemy jak najpełniej wykorzystać potężne algorytmy, w które wyposażony jest nasz mózg. Każdemu dziecku przydałaby się zapewne znajomość czterech filarów nauki: uwagi, aktywnego zaangażowania, informacji zwrotnych o błędach i konsolidacji. Ich praktycznym podsumowaniem są następujące cztery hasła: „bądź całkowicie skupiony”, „uczestnicz w lekcji”, „ucz się na swoich błędach”, „ćwicz każdego dnia i wykorzystuj każdą noc”. Są to proste zalecenia, których wszyscy powinniśmy przestrzegać.
Oczywiście, żeby umiejętnie i z sukcesem te wskazówki zastosować, trzeba dowiedzieć się, jak działa mózg i jak przebiegają w nim procesy uczenia się – co Stanislas Dehaene dokładnie opisuje przywołując wiele przeprowadzonych eksperymentów, dzięki czemu zrozumienie skomplikowanej natury mózgu staje się nieco łatwiejsze.
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy