– Czy to jest koniec świata? – zapytała mała Mi ciekawie.
– Wygląda na to – odpowiedziała Mimbla – Postaraj się być grzeczna, jeśli jeszcze zdążysz, bo teraz już pewno niedługo pójdziemy wszyscy do nieba.
Tove Jansson, Lato Muminków, Warszawa 1972

Nie wolno tak straszyć dzieci? Jak widać niektórym wolno, na przykład Mimblom. Niepoprawność polityczna i radosna ignorancja wielu zasad wychowawczych leżą w ich naturze. Naturze stworzonej przez Tove Janson – mamę nie tylko serdecznych i dobrotliwych (choć nie zawsze) Muminków, ale i przemądrzałych, dyscyplinujących innych, zatopionych w swoich pasjach Paszczaków, niefrasobliwych Mimbli, zakompleksionych Filifionek, nieznających granic własnej wyobraźni Homków i wielu, wielu innych stworzeń zamieszkujących Dolinę Muminków i jej okolice.   Tove Janson udało się wykreować świat, do którego chcemy wracać. Trochę jak do ciepłego, bezpiecznego domu rodzinnego, w którym mieszkają tylko dobre wspomnienia. Chociaż mieszkańcy Doliny wcale nie są idealni. Bywają uciążliwi, niepoprawni, złośliwi, czasem groźni. Obrażają się na siebie, dokuczają sobie, straszą. Łamią zasady, opowiadają głupoty, walczą z kompleksami, wstydzą się i robią mnóstwo dziwnych rzeczy, niemal kompletnie nie przejmując się konsekwencjami. Niemniej, i to chyba jest tajemnicą popularności serii o Muminkach, są bardzo tolerancyjni, nigdy nie ranią z premedytacją i niemal zawsze sobie wszytko wybaczają.

Muminkoland

Dom Muminków wg projektu Tove Jansson w Parku Dolina Muminków, Naantali

Wychowałam się na Muminkach. Nie na animowanej bajce, lecz na jednym z pierwszych polskich wydań książkowych opatrzonych ilustracjami autorki. Najpierw czytali mi je rodzice, potem już wielokrotnie wracałam do nich sama. Długo kontemplowałam subtelne, czasem oszczędne, czasem wręcz przeciwnie – pełne szczegółów – obrazki Tove Janson – pisarki, malarki, ilustratorki, graficzki.

Muminkowe książki dotykają głębokich tajemnic ludzkiej egzystencji. Są wielopoziomowe, znakomite dialogi śmieszą dzieci i wprawiają w zdumienie dorosłych. Tove Jansson pisała je myśląc nie tylko o dzieciach. Myślała przede wszystkim o… sobie.  Obserwowała świat wnikliwie, cieszyła się nim, gdy wart był radości i martwiła, gdy ogarniał ją smutek. Bała się świata, gdy szalała nad nim wojna. Bezpieczną, choć czasem nieprzewidywalną Rodzinę („Opowiadania z Doliny Muminków”, „Zima Muminków”) stworzyła ze wspomnień o niesamowitym, artystycznym domu, w którym się wychowała. Jesienną Dolinę bez Rodziny („Dolina Muminków w listopadzie”) – z nostalgii i tęsknoty, letnią, pełna nieprzewidzianych zwrotów akcji – z nieograniczonej wyobraźni, zaś z wojennego strachu zrodziła się „Kometa nad doliną Muminków”.

Tove_Jansson_1956

Tove Jansson

Moją ulubienicą zawsze była Mama Muminka.  Kiedyś głównie ta ciepła, w pasiastym fartuszku z torebką – domowa, ale i elegancka. Mama, z jakiej byłoby dumne każde dziecko. Dziś lubię Mamę za chwile słabości. Za to, że w książeczce o pobycie rodziny na samotnej wyspie miała wszystkiego dość i nie wstydziła się przyznać do tęsknoty za samotnością. Uciekała przed rodziną by zwinąć się w kłębek i pozwalała, by do snu ukołysał ją szum morza i bezpieczny mikrokosmos nadmorskich traw i porostów.

Muminki są przede wszystkim do czytania – wspólnego, rodzinnego i samotnego w chwili uzasadnionego egoizmu.

Dorosłym, którzy dadzą się zaczarować prozie i talentowi plastycznemu córki rzeźbiarza (ojciec Tove Jansson nim był) polecam najpiękniejszą wg mnie książkę tej autorki – „Lato”. Nie Muminków, ale lato po prostu. Cienką książeczkę o dzieciństwie i starości – dwóch etapach ludzkiego życia, w których wybacza się dziwactwom, sklerozie i niefrasobliwości, a do głosu dopuszcza się wyobraźnię.

c

c

tekst: Jagoda Gumińska-Oleksy – z wykształcenia plastyk-pedagog, od wielu lat zajmuje się edukacją muzealną i przygotowuje  programy dla dzieci i rodzin. Mama Adasia. Lubi głośno czytać dzieciom książki, których słuchanie i jej sprawia przyjemność. Kocha spokój, ciszę, twarde słodkie jabłka i gorczańskie łąki i miedze.

c

foto: kallerna, Paweł Drozd