Podstawowa zasada w czasie burzy brzmi: im niżej, tym bezpieczniej. Piorun zazwyczaj szuka najkrótszej drogi pomiędzy chmurą a ziemią. Dlatego, gdy burza nas zaskoczy, nie szukajmy schronienia pod samotnie stojącymi drzewami, latarniami, słupami energetycznymi, czy samotnymi wieżami. Drzewa narażają nas na dodatkowe niebezpieczeństwo: prąd przepływający przez pień powoduje gwałtowne odparowanie znajdującej się w nim wody, co skutkuje eksplozją. Nawet jeśli do niej nie dojdzie, narażamy się na przygniecenie złamanym konarem. Bezpieczne wakacje zależą między innymi od wiedzy, jak zachować się w czasie burzy.
Co ciekawe, o ile nie powinniśmy stawać PRZY słupach wysokiego napięcia, o tyle WEWNĄTRZ ich konstrukcji jest całkiem bezpiecznie. Metalowa kratownica tworzy tzw. klatkę Faradaya, która osłoni nas przed uderzeniem pioruna. Pamiętajmy tylko aby nie dotykać metalowej konstrukcji masztu. Z tego samego względu bezpiecznym miejscem jest wnętrze samochodu (nawet stojącego w szczerym polu) a także samolotu (większość pasażerów w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że w czasie lotu w samolot uderzył piorun).
Jeśli znajdujemy się na otwartej przestrzeni, a w pobliżu nie ma żadnego bezpiecznego schronienia, powinniśmy kucnąć i jednocześnie maksymalnie zbliżyć do siebie stopy. Chodzi o uniknięcie tzw. porażenia krokowego: po uderzeniu pioruna w ziemię napięcie rozchodzi się we wszystkich kierunkach i stopniowo słabnie. Rozkrok lub marsz (bieg) dużymi krokami naraża nas na stanięcie w miejscach o różnych wartościach natężenia prądu, który przepłynie przez nasze ciało. Jeśli to możliwe, odizolujmy ciało od gruntu siadając na bagażu (ale nie na plecaku z metalowym stelażem!).
Unikajmy włączonych instalacji elektrycznych. Nie używajmy żadnych sprzętów wyposażonych w kabel sieciowy lub długą antenę. Nie rozmawiajmy przez telefon stacjonarny. Wyłączając sprzęty elektryczne (radio, telewizor, komputer itd.) pamiętajmy, by wyciągnąć też ich wtyczki z kontaktu. Warto wiedzieć, że rozmowa przez komórkę czy używanie laptopa niepodłączonego do prądu jest całkiem bezpieczne – urządzenia bezprzewodowe nie przyciągają piorunów.
Szukajmy schronienia od razu, gdy zbiera się na burzę. Pioruny mogą uderzyć jeszcze zanim się rozpada. Odłóżmy wszelkie metalowe narzędzia, kijki do nordic walkingu, plecaki ze stelażem itp. Jeśli włosy stają nam dęba i dostajemy gęsiej skórki, to znaczy, że w powietrzu narasta energia elektryczna. Za chwilę może uderzyć piorun – natychmiast kładziemy się na ziemi!
Jeśli burza zaskoczyła nas na wodzie, jak najszybciej wyjdźmy na ląd. Pioruny bardzo często biją w wodę, która jest znakomitym przewodnikiem prądu. A maszt żaglówki na środku jeziora to idealny cel dla wyładowania.
Gdy jesteśmy w górach, unikajmy szczytów i grani. W czasie burzy uciekamy w dół co najmniej sto metrów od szczytu, najlepiej na stronę przeciwną do kierunku, z którego nadchodzi burza. Unikajmy wysokich pionowych ścian. Wnętrze jaskini lub wnęka w skale jest dobrym schronieniem pod warunkiem, że nasze ciało nie stanie się przewodnikiem pomiędzy dwiema ścianami: odległość od każdej ściany to co najmniej metr, a od sufitu – trzy metry. Świetnym schronieniem są wnętrza kratownic i masztów kolejki górskiej, pod warunkiem, że nie będziemy dotykać metalowej konstrukcji. A najlepszym miejscem na przeczekanie nawałnicy jest górskie schronisko.
Jeśli burzy towarzyszy gradobicie, a my znajdujemy się na otwartej przestrzeni, należy się skulić i osłonić głowę rękoma. Gdy wędrujemy w grupie, należy się rozproszyć na odległość co najmniej kilkudziesięciu metrów. Dzięki temu część grupy będzie mogła udzielić pomocy porażonym.
W jaki sposób? Główną przyczyną śmierci w wyniku porażenia piorunem jest migotanie serca prowadzące do jego zatrzymania. Dlatego należy natychmiast rozpocząć masaż serca połączony ze sztucznym oddychaniem. Szczegółowo zasady pierwszej pomocy opisujemy TUTAJ.
I pamiętajmy: jeśli planujemy dłuższy spacer, wycieczkę turystyczną, rejs żaglówką itp., sprawdźmy prognozę pogody. Jeśli zanosi się na burzę, lepiej zostać w domu.
źródło: Wikipedia, Polscy Łowcy Burz
foto: amanda tipton
Twój komentarz może być pierwszy