Wiele się ostatnio mówi o zagrożeniach związanych z brakiem ruchu u dzieci, długim siedzeniem przed komputerem czy telewizorem. Najczęściej temat ten jest poruszany w odniesieniu do nadwagi u dzieci. Ale nadwaga i spowodowane nią choroby to nie jedyny negatywny skutek tego, że nasze dzieci coraz więcej czasu spędzają w bezruchu wpatrzone w telewizor lub monitor. Poprzez ruch dzieci uczą się bowiem wielu rzeczy. Przede wszystkim świadomości własnego ciała – co muszę zrobić, żeby ruszyć palcami, jak połączyć ruch ręką z ruchem nogą itd. Po drugie – dzięki ruchowi uczymy się poruszania w przestrzeni, oceniania odległości, czy coś jest daleko, czy blisko, charakteru powierzchni, czy coś wygląda na twarde czy miękkie… Po trzecie, uczymy się dzielić przestrzenią z innymi i nawiązywać z nimi bliski kontakt. Jak mamy się poruszać, żeby się o siebie nie obijać, jak się czuję jeśli ktoś mnie przytula, dziobie, stuka.
To nie jedyne zdolności, które rozwijają się dzięki ruchowi, ale te trzy wybrałam nieprzypadkowo. Jakiś czas temu, zauważyłam, że pierwszaki, z którymi pracowałam, tak naprawdę niezbyt dobrze czują się siedząc cały czas w ławkach. Kiedy zaczęłam szukać ciekawych zabaw ruchowych na lekcję języka angielskiego dla moich uczniów, natknęłam się na metodę ruchu rozwijającego według Weroniki Sherborne. Nie jest to bynajmniej metoda nauki języka angielskiego. Jest to raczej narzędzie we wspomaganiu rozwoju psychoruchowego dziecka i w terapii zaburzeń rozwoju, ze szczególnym uwzględnieniem wymienionych przeze mnie wcześniej trzech aspektów ruchu – świadomości własnego ciała, poruszania się w przestrzeni i dzielenia się przestrzenią z innymi. Jednak czytając o tej metodzie i przyglądając się proponowanym przez nią ćwiczeniom, stwierdziłam, że niektóre założenia i ćwiczenia można zaadaptować tak, by posłużyły dzieciom nie tylko do rozwoju psychoruchowego, ale również do nauki języka.
Oto kilka pomysłów zabaw inspirowanych metodą ruchu rozwijającego Weroniki Sherborne. Są proste, można je wykorzystać w zajęciach grupowych, ale też każdy może wykonywać je z dzieckiem w domu. Wymienione tutaj zabawy będą się nadawać dla przedszkolaków i uczniów początkowych klas szkoły podstawowej, które mają już jakąś znajomość języka angielskiego, są to raczej zabawy utrwalające słownictwo niż wprowadzające coś nowego.
Rysowanie na plecach – w ten sposób można powtarzać słownictwo w zasadzie z każdej dziedziny. Najpierw wybieramy zakres słówek. Jest to ważne szczególnie dla młodszych dzieci, które dopiero uczą się własnego ciała i obcego języka i często, jeśli nie określimy wcześniej zakresu słówek po prostu się gubią, nie chcą zgadywać, a zabawa nie sprawia im przyjemności. Cała zabawa polega na tym, że jedna osoba drugiej rysuje palcem na plecach obrazek przedstawiający wybrane słówko. Druga osoba ma zgadnąć, co to za słówko. Potem oczywiście można się zamienić. Proste, prawda?
(Hands) say hello! – zabawa dla części ciała, które występują podwójnie. Mówimy np. „hands say hello” i ręce muszą się ze sobą przywitać. To łatwe. Najweselej, jak zwykle, jest przy rzeczach trudnych, z założenia trochę absurdalnych, np. „Eyes say hello!” Jak oczy mają to zrobić? Dzieci na pewno coś wymyślą. Można też trochę rozbudować zabawę i podawać dwie części ciała np. „Your nose says hello to your foot”.
My/Your – zabawa, która pomoże powtórzyć nazwy części ciała i ubrań oraz zaimki dzierżawcze „my” (mój) i „your” (twój). Jedna osoba w parze mówi np. „Touch my nose”, druga osoba wykonuje polecenie, czyli dotyka nosa osoby mówiącej. Jeśli polecenie będzie brzmiało „Touch your nose” to trzeba dotknąć swojego nosa. Oczywiście nos możemy zamieniać na cokolwiek innego, co da się dotknąć.
Unglue – czyli odklejanie. Jedna osoba stara się “przykleić” do podłogi najmocniej jak to tylko możliwe. Gdy już to zrobi, prosi drugą osobę o to, żeby odkleiła konkretną część ciała, np. „ungle my left foot” albo „unglue my tummy.” A potem zamiana.
Berek dla zwierząt – niezwyczajna zabawa w berka. Osoba która goni mówi nazwę zwierzęcia. I wszyscy, łącznie z berkiem muszą się poruszać tak jakby byli tym właśnie zwierzątkiem. Kolejny berek zmienia zwierzę i tak dalej, i tak dalej. W innej wersji może być to np. berek dla różnych pojazdów. Wtedy poruszamy się jak samochód, łódka, samolot, albo np. prom. A jak poruszać się tak jak prom? Dzieci na pewno znajdą jakiś sposób.
To tylko kilka przykładów zabaw z wykorzystaniem ruchu, które razem z ćwiczeniem języka pomogą dzieciom opanować ruchy własnego ciała i poruszania się w przestrzeni razem z innymi ludźmi. Oczywiście można wymyślić dużo więcej takich zabaw. Pamiętać tylko trzeba, że zabawa, nawet jeśli chcemy ją wykorzystać do nauki, musi pozostać zabawą. Najważniejszy jest miło spędzony czas, radość i skupienie się na ciekawym zadaniu. Wtedy nauka przychodzi naprawdę łatwo.
c
Ola Jurkowska – nauczyciel języka angielskiego, któremu praca w szkole uzmysłowiła, jak absurdalne może to być zajęcie. W trosce o własne dzieci stara się zatem na własną rękę szukać sensownych rozwiązań w tej dziedzinie. Prowadzi bloga o edukacji, wychowaniu i zabawie – www.naszekluski.pl.
c
foto: Kyle Mahaney, Bill Abbott, Christian Dembowski, Vicki Watkins
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
2 komentarze
Angelika
6 października 2015 at 07:11Próbowałam także “running dictation”.Uśmiechy uczniów bezcenne. Pasuje do listy. Serdecznie polecam. Ogólnie całe TPR i haptic communucation służy nauce angielskiego.
Marek
29 sierpnia 2015 at 22:20To dobrze, że poruszasz tak ważne sprawy.