Klasyka niemiecka, czyli dziewczynki walczące o swoją rodzinę

Wydawnictwo Jung-off-ska odświeżyło książkę Ericha Kästnera Mania czy Ania, która ukazała się w nowym opracowaniu redakcyjnym z pięknymi, ciepłymi ilustracjami Joanny Rusinek. Szczególnie podobają mi się te, na których bohaterki bliźniaczki nawiązują nić porozumienia. Dwie siostry, którymi rodzice podzielili się z powodu rozstania, spotykają się w Zdrojowej Górze podczas letnich kolonii. Dziewięcioletnia Ania Palffy z Wiednia to dzika dziewczynka z burzą rudych włosów; jej rówieśniczka, Mania Körner z Monachium, ma poważną minkę i grzeczne rude warkocze. Ich podobieństwo jest zaskakujące, a imiona złożone razem tworzą nowe: Marianna, czyli mama Mani. Bo Mania ma tylko mamusię, Anię zaś samotnie wychowuje tata.

Siostry odkrywają prawdę: „To, co dotąd obejmowało ich dziecięce niebo, okazało się zaledwie połową ich świata”. Zarówno z tęsknoty, jak i z chęci przygód powstaje odważny plan zamiany miejsc… Książkę czyta się świetnie, bo całość jest zabawna, ale i prawdziwa – bez zakładania z góry, że pewne treści mogłyby być dla dzieci za trudne. Temat rozwodu autor potraktował bardzo otwarcie, bo według niego cierpią zarówno dzieci rodziców rozwiedzionych, jak i nierozwiedzionych, a z rozmów o rozstaniu nie można wyłączać najmłodszych. Nie brak w tej historii fragmentów poruszających, jak straszny sen Mani, w którym mówi: „Już sama nie wiem, którą z nas dwóch jestem! Ach, ja biedna połowa”!

Mania czy Ania to także opowieść o dojrzewaniu do bycia rodzicem oraz refleksja o tym, jak wychowuje mama (córkę dorosłą jak na swój wiek), a jak tata (krzykliwe dziecko). Opowieść o przemianach ludzi, odkrywaniu tego, co najważniejsze; o jakości czasu spędzanego z dzieckiem i spełnieniu, jakie niesie ze sobą rodzicielstwo. Dopiero szczęśliwy tata komponuje operę dla dzieci, której „Melodia jest tak prosta i chwytająca za serce, jakby ją śpiewały dziecięcymi głosami dwie dziewczynki”.

Mania czy Ania dostępna jest również jako audiobook, w którym książkę znakomicie interpretują na dwa głosy: Edyta Jungowska i Piotr Fronczewski.

Klasyka amerykańska, czyli gosposia tak szalona, jak nieodzowna

O książkach w przekładzie Wojciecha Manna już pisaliśmy i z przyjemnością prezentujemy kolejną serię, którą wziął na warsztat. Tym razem to Amelia Bedelia Peggy Parish z ilustracjami Fritz Siebel. Zabawne przygody  niezwykłej i oryginalnej gosposi, która podejmuje pracę w domu państwa Rogers. Gospodyni nie spodziewa się, że słowa „przygotowałam dla ciebie listę. Zrób dokładnie to, co tam napisałam” zostaną potraktowane tak skrupulatnie, jak dosłownie, a w związku z tym w domu zamiast porządku zapanuje twórczy chaos.

Na szczęście Amelia Bedelia potrafi piec! Smak bezowego tortu cytrynowego, przygotowywanego spontanicznie i z pamięci sprawia, że państwo Rogers przymykają oczy na poprzecinane ręczniki, upudrowane meble czy odpoczywające lampy. Mało tego, z czasem „Pani Rogers nauczyła się tak wydawać polecenia, żeby Amelia Bedelia nie robiła dziwnych i niespodziewanych rzeczy” – jakich? Książka jest nimi wypełniona po brzegi. A właściwie już dwie książki, bo ukazała się kontynuacja domowych przygód szalonej gosposi Dziękujemy ci, Amelio Bedelio!

W drugiej części podekscytowani gospodarze oczekują gościa. Państwu Rogers bardzo zależy na tym, by ciotka Myra czuła się u nich dobrze. Amelii Bedelii również, więc całym sercem angażuje się w przygotowania: dzieli pościel, maluje kratkę na koszulach i usuwa kropki z sukienki… Na szczęście i tym razem w natłoku obowiązków nie zapomina czegoś upiec. Ciotka Myra, jedząc pyszną szarlotkę, stwierdza, że: „Amelia Bedelia naprawdę wie, jak sprawić, żeby człowiek czuł się jak w domu”. Pełna energii gosposia, postrzegająca świat jak dziecko, ma wielu zagorzałych fanów, którzy dzięki niej polubili czytanie. Nie można odmówić jej zaangażowania i pracowitości, jest niesamowicie kreatywna i podejmuje najbardziej – w jej mniemaniu – niedorzecznie brzmiące polecenia: „Nigdy o tym nie słyszałam, ale trzeba spróbować”. Pyszna lektura!

 

Klasyka brytyjska, czyli wielki powrót Misia o Bardzo Małym Rozumku

Zainspirowani książkami A.A. Milne’a i E.H. Sheparda, pod pretekstem dziewięćdziesiątych urodzin Misia, Paul Bright, Brian Sibley, Jeanne Willis, Kate Saunders napisali Nowe przygody Kubusia Puchatka, które na polski przełożył Michał Rusinek. Autorem stylizowanych na oryginalne ilustracji jest Mark Burgess. Jak sugeruje podtytuł: czyli cały rok z Kubusiem Puchatkiem w Stumilowym Lesie, treść to cztery opowiadania, których akcja dzieje się w kolejnych porach roku. Ich autorzy z wyraźną przyjemnością wyruszyli w sentymentalną podróż do dzieciństwa i świata ulubionych postaci. Wyzwanie polegające na odtworzeniu świata A.A. Milne’a, a właściwie jego poszerzeniu, zakończyło się sukcesem.

Powstały kolejne niezwykłe i zabawne przygody przyjaciół ze Stumilowego Lasu. Jesienią straszy Smok, a bohaterowie zastanawiają się nad odwagą i dzielnością. Konkluzja? W Stumilowym Lesie najdzielniejszym człowiekiem jest Krzyś, najdzielniejszym misiem Puchatek, a najdzielniejszym Prosiaczkiem jest Prosiaczek. Zimą pojawia się Pingwinek, który potrzebuje Ośmielenia. Przy tej okazji Puchatek zadaje ważne pytanie dotyczące przyjaźni: “- Tak się właśnie zastanawiam, Krzysiu – zaczął po chwili – jakich przyjaciół wolisz: starych czy nowych? 
Krzyś zastanawiał się przez dłuższą chwilę i wreszcie powiedział: 
- Wiesz, lubię nowych przyjaciół, bo nigdy do końca nie wiadomo, co zaraz zrobią. Ale lubię też starych przyjaciół, bo bez względu na to, jak długo ich znam, wciąż odkrywam w nich coś, o czym wcześniej nie wiedziałem”. Odpowiedź Krzysia to chyba najlepsza recenzja dla wydanej przez Znak Emotikon oficjalnej kontynuacji przygód Kubusia Puchatka. Tymczasem po zimie przychodzi wiosna i nawet pesymista Osiołek zmuszony zostaje do zastanowienia się nad tym, jak wygląda, gdy jest naprawdę szczęśliwy.

Czy jesteśmy w stanie przekonać się o tym sami, czy do tego spostrzeżenia potrzebujemy przyjaciół? To z nimi (nawet z Prosiaczkiem, który nie lubi nowości ani zmian) latem wyrusza się na poszukiwanie Przyprawy Nilu. “- Puchatku – zaczął Prosiaczek drżącym głosem – właśnie sobie przypomniałem o czymś, czego nie zrobiłem, a co mogę zrobić tylko wtedy, kiedy wrócę do domu”. Brzmi znajomo, prawda?

c

książki recenzuje: Joanna Maj-Kirsz – absolwentka polonistyki i filozofii, nauczycielka. Jest przekonana, że dobra literatura dedykowana dzieciom może przynieść wiele korzyści również dorosłym. Pisanie o niej sprawia jej satysfakcję i przyjemność. Lubi kawę, LP3 i poznawanie nowych miejsc. Spełnia się rodzinnie.

c

.

Mania czy Ania

Erich Kästner

Wydawnictwo Jung Off Ska

Amelia Bedelia

Peggy Parish

Wydawnictwo Literackie

Nowe Przygody Kubusia Puchatka

Kate Saunders, Brian Sibley, A.A. Milne, Jeanne Willis, Paul Bright

Wydawnictwo ZNAK