Patrzę, jak mój ośmioletni syn odrabia pacę domową. Siedzi nad zeszytem w linie i widać, że strasznie się męczy. Napisanie trzech zdań zajmuje mu godzinę. W międzyczasie robi milion niepotrzebnych moim zdaniem rzeczy – wstaje i chodzi po pokoju, kiwa się na krześle, kontempluje lampę, pstryka długopisem, przeciąga się chyba ze sto razy… Kiedy przypominam mu o zadaniu, nie reaguje.

Patrzę na niego i rośnie we mnie poczucie bezradności, a wraz z nim złość. Dlaczego moje inteligentne dziecko, mające głowę pełną imponującej wiedzy, elokwentny i ciekawy świata chłopiec potrzebuje GODZINY, żeby napisać trzy proste zdania?!

Właśnie – dlaczego?

Odsłuchaj wersję audio artykułu lub czytaj dalej

Na czym polega koncentracja uwagi?

Przez cały czas dociera do nas mnóstwo bodźców. Dźwięki, obrazy, ruch, zapachy… Odbieramy je wszystkie, nieustannie. Rzeczywistość nie zatrzymuje się, kiedy mamy do wykonania jakieś zadanie, które wymaga naszej uwagi, lecz nadal bombarduje nas doznaniami. Koncentracja uwagi to zdolność selekcji bodźców, które docierają do naszych zmysłów. Jeśli skupiamy się na czytanej książce, przestajemy słyszeć dźwięki zza okna, nasze oczy nie wędrują w kierunku baraszkującego z piłką kota, a w głowie cichną myśli, które nie mają związku z lekturą. Nasz układ nerwowy dokonuje wyboru, które bodźce mają dotrzeć do naszej świadomości, a które chcemy chwilowo wyciszyć. W ten sposób możliwa jest koncentracja uwagi na zadaniu – zarówno u dorosłych, jak i u dzieci działa ten sam mechanizm. Zdarza się jednak, że… nie działa tak, jak powinien.

Trudne dni czy zaburzenie

Trudno jednoznacznie określić granicę między chwilowym rozproszeniem, przejściowym „spadkiem formy”, a zaburzeniem koncentracji wymagającym diagnostyki czy terapii. Kiedy widzimy, że nasze dziecko ma problem ze skupieniem na zadaniach, odpływa myślami nad zeszytem z pracą domową, lub zakłada spodnie nie założywszy majtek, zastanówmy się najpierw, jakie elementy rzeczywistości mogą to powodować. Problemy z koncentracją mogą u dzieci wynikać z podobnych czynników, jak u dorosłych: niewyspanie, spadające lub rosnące ciśnienie atmosferyczne, stresująca sytuacja w szkole, za długa zima, jesienna depresja, wiosenne zmęczenie lub zła dieta. Dzieci, podobnie jak dorośli, są wrażliwe na pogodę, reagują na niewystarczającą ilość snu, mają swoje Ważne Sprawy, które budzą w nich emocje, absorbują myśli. Równie ważnym czynnikiem jest sytuacja w rodzinie – kiedy mama i tata się kłócą, dziecku trudno skupić się na czymkolwiek innym. Nadmierne wymagania, trudności w odnalezieniu się w grupie rówieśników także mogą powodować problemy.

Jeśli problemy z koncentracją u dziecka trwają dłużej, zwraca na nie uwagę nauczyciel, w istotny sposób wpływają na edukację dziecka i jego funkcjonowanie w codziennych zadaniach, wtedy trzeba przyjrzeć się im uważniej, mogą one bowiem wynikać z nadwrażliwości na niektóre bodźce lub niedojrzałości układu nerwowego.

„Niebieskie migdały” i wiercipięty

Do prawidłowej koncentracji uwagi potrzebne jest właściwe ocenianie bodźców, które do nas dopływają – wyjaśnia Magdalena Okrzasa, terapeutka Integracji Sensorycznej, nauczyciel metody. – Mózg rejestruje każdy bodziec tak z wnętrza ciała, jak i z zewnątrz. Gdybyśmy reagowali na każdy bodziec z taką samą intensywnością, nie tylko nie moglibyśmy się skupić na niczym, ale mielibyśmy ogromny problem z funkcjonowaniem w ogóle. Potrzebne są tzw. procesy regulacji związane z pobudzaniem i wyciszaniem – wzmacniamy bodźce, które są w danej chwili dla nas istotne, a wyciszamy te, których akurat nie potrzebujemy.

Jeśli dziecko ma rozregulowane systemy wzmacniania i wyciszania bodźców, czyli ma zaburzenia integracji sensorycznej, będzie to widoczne w jego codziennym funkcjonowaniu – w umiejętności koncentracji nie tylko na zadaniach szkolnych, ale także na prostych codziennych czynnościach jak ubieranie, czy mycie. Takie dzieci często popełniają błędy w szkolnych zadaniach, nie kończą ich, pracują szybko i niedokładnie lub bardzo powoli z wieloma przerwami, mają kłopot z organizacją swoich zajęć. Szybko się zniechęcają, łatwo się męczą, wiele zadań uważają za zbyt trudne i nie chcą ich podejmować. Często też gubią swoje rzeczy, zapominają o codziennych obowiązkach.

W szkole często wyglądają na znudzone lekcjami, błądzą wzrokiem, wpatrują się „bezmyślnie” w pejzaż za oknem, pokładają się na ławce, patrzą, ale nie widzą, słuchają, ale nie słyszą, nie reagują na polecenia. Albo przeciwnie – nie mogą usiedzieć w jednym miejscu, wiercą się, gadają, wstają, chodzą, są impulsywne. Skąd te wszystkie trudności z właściwym skupieniem uwagi i jaki jest ich związek z nadwrażliwością na bodźce?

Współczesny świat dostarcza nam zbyt wielu bodźców. To bardzo obciąża układ nerwowy. – mówi Magdalena Okrzasa. – Każdy z nas ma mechanizmy pozwalające dostosować się do takiego środowiska, ale nie zawsze te mechanizmy dają sobie dobrze radę z natłokiem informacji. Przeładowanie sensoryczne to stan, kiedy dziecko ma za dużo bodźców. Dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej, nadwrażliwe na określone bodźce – słuchowe, wzrokowe, węchowe, czy dotykowe – w środowisku w te bodźce bogatym szybko są przestymulowane i instynktownie szukają wyciszenia. Robią to albo poprzez ruch, czyli działanie na układ przedsionkowy, albo „zamyślają się”, stają się jakby nieobecne. Dziecko, które na lekcjach wciąż się rusza, nie może usiedzieć na miejscu, dostarcza sobie wrażeń ruchowych, które poprzez układ przedsionkowy pomaga mu wyciszyć nadmierne pobudzenie innymi bodźcami. Dziecko, które „myśli o niebieskich migdałach” po prostu odcina się od nadmiaru bodźców, których jest dla niego za dużo.

Co ma wspólnego ruch z koncentracją uwagi?

Niepohamowana potrzeba ruchu nie jest przyczyną rozproszenia uwagi, lecz skutkiem, a właściwie – lekarstwem. Dziecko mając do wykonania zadanie musi najpierw wyciszyć odbiór bodźców, które tego zadania nie dotyczą. Jeśli układ nerwowy dziecka nie może temu sprostać, dziecko instynktownie szuka sposobu poradzenia sobie z sytuacją. Ruch ciała pobudza do pracy te części układu nerwowego, które odpowiadają za prawidłową selekcję bodźców, czyli proces regulacji niezbędny do skupienia uwagi. Zrozumienie, jak to działa pomoże nam zrozumieć dzieci-wiercipięty.

Kiedy myślimy o zmysłach, zwykle wyróżniamy wzrok, słuch, dotyk, węch, smak. Jednak są jeszcze dwa zmysły, które są dla funkcjonowania człowieka podstawowe i rozwijają się od pierwszych tygodni życia płodowego. Jest to system przedsionkowy i układ proprioceptywny. Dzięki nim mózg „czuje” i „pojmuje” ciało. Jeśli te dwa układy funkcjonują prawidłowo, stanowią zdrową podstawę odbioru pozostałych bodźców. Wspomagają bowiem kontrolę stanu pobudzenia i kontrolę ruchów ciała – wyjaśnia Magdalena Okrzasa.

Układ przedsionkowy odbiera bodźce z ruchu ciała, reaguje na zmianę jego pozycji. Dba o odpowiednie napięcie mięśniowe, koordynację ruchów i steruje pozycją głowy. Jest jak bardzo czuły żyroskop. Układ proprioceptywny natomiast pozwala naszemu mózgowi mieć świadomość pozycji ciała. Bez niego np. chcąc wykonać jakikolwiek ruch ręką lub nogą, musielibyśmy na nie patrzeć! Prawidłowe działanie układu proprioceptywnego jest niezbędne, abyśmy mogli chodzić, utrzymywać równowagę, ale także wykonywać precyzyjne ruchy dłońmi, trzymać przedmioty, pisać, rysować, grać na pianinie…

Jeśli nasze funkcjonowanie zmysłowe wyobrazimy sobie jako drzewo, to te dwa układy są jego pniem, na którym dopiero wzrastają gałęzie: uwaga słuchowa, uwaga wzrokowa i pozostałe zmysły. Jeżeli pień jest silny, stabilny, to gałęzie również są mocne i mogą się rozwijać. System przedsionkowy, który ocenia ruch ciała i system czuciowy – głęboki dotyk, praca mięśni, czyli propriocepcja, razem budują ten „pień drzewa”, który odpowiada za wyciszenie czyli odpowiednie regulowanie reakcji, ale też stanowi filar motoryczny. Głowa może zwrócić się we właściwą stronę do bodźca słuchowego, czy wzrokowego, jeśli ten filar motoryczny jest mocny. A ów filar motoryczny to właściwe napięcie mięśniowe. Każda bardziej złożona aktywność dziecka, związana z mówieniem, pisaniem, rysowaniem musi mieć podstawę w dobrze kontrolowanej mięśniowo osi ciała. Naturalny rozwój dziecka przebiega od środka na zewnątrz – najpierw musi zostać opanowany ten centralny filar ciała, zbudowane w nim właściwe napięcie mięśniowe, żeby później ruchy części ciała bardziej oddalonych od osi były swobodne, coraz bardziej precyzyjne a nie trudne i energochłonne – tłumaczy Magdalena Okrzasa.

Dzieci, które nie mają właściwego napięcia mięśniowego wszystkie bardziej złożone aktywności wykonują z dużym wysiłkiem. Dlatego są bardziej męczliwe i często postrzegają nawet proste zadania, jako zbyt trudne.

Jak pomóc?

Umiejętność koncentracji można ćwiczyć, jednak najważniejsze jest rozpoznanie i wyeliminowanie przyczyny zaburzeń. Właściwa diagnoza pozwoli nam podjąć działania, które ułatwią dziecku funkcjonowanie w środowisku pełnym bodźców i pomogą rozwinąć w układzie nerwowym funkcje odpowiedzialne za regulację odbierania i przetwarzania wrażeń zmysłowych.

Magdalena Okrzasa podpowiada uniwersalne sposoby na wsparcie układu nerwowego dzieci: Najważniejszy jest ruch! Dzieci potrzebują więcej ruchu. Spacer, rower, gra w piłkę, plac zabaw. I kontakt fizyczny – przytulanie, uściski, rozmasowanie uderzonego kolana…To jest terapia i profilaktyka, podstawa czucia własnego ciała i napięcia mięśniowego a to z kolei prowadzi do umiejętności koncentracji uwagi, budowania relacji z otoczeniem, rozwoju motoryki małej i wszelkich innych złożonych aktywności. Postarajmy się też ograniczyć i uporządkować bodźce! To oznacza np. ograniczenie czasu spędzanego przed telewizorem i komputerem, ale także uporządkowanie zabawek w pokoju i ustalenie określonego rytmu dnia.

Poprzez ruch rozwijamy i wzmacniamy „pień drzewa” – układ przedsionkowy i proprioceptywny, wspomagające selekcję bodźców. Porządkując przestrzeń i ograniczając bodźce chronimy dziecko przed przeładowaniem sensorycznym. Badania naukowe wskazują też na wpływ diety dziecka na jego zdolność koncentracji. Wśród najczęściej wymienianych składników wpływających niekorzystnie są: cukier, pochodne kakao, czekolada, coca-cola, słodycze oraz produkty, które są sztucznie barwione i zawierają wiele konserwantów. Wykluczając je z jadłospisu z pewnością nie stracimy wartości odżywczych, a możemy poprawić samopoczucie i funkcjonowanie naszego dziecka.

Obserwując dziecko zwróćmy uwagę, w jakich sytuacjach jest mu łatwiej się skupić, czy np. pomaga mu muzyka, czy potrzebuje ciszy, czy łatwiej skupia się po wysiłku fizycznym, czy przeciwnie, na co reaguje pozytywnie, a co wyprowadza je z równowagi. Możemy starać się stworzyć takie środowisko, które dziecku pomaga i podejmować działania, które będą wspomagać delikatny układ nerwowy.

c

autor: Elżbieta Manthey

Artykuł ukazał się w kwartalniku “Twój Junior” Nr 1/wiosna 2015.

foto: Freepik